Tomasz Słupek. Lider globalnych innowacji

Wywiad z Prezesem CEO DNV Business Assurance Poland sp. z o.o., udzielony portalowi Biznes Press

Zacznijmy od historii, czyli cofnijmy się do XIX wieku.

To będzie daleka podróż [śmiech]. Firma powstała w 1864 roku w Norwegii i od samego początku koncentrowała się na branży morskiej.

1864 robi wrażenie, co prawda początki Lloyd’s Register of Shipping sięgają roku 1696, ale polskie jednostki z kolei powstawały dopiero w XX wieku. A niemal 130 lat później powstał pierwszy oddział DNV w Polsce…

Tak, DNV w Polsce powstało w roku 1992. Pierwszą szefową certyfikacji była szwedka Pani Malin Perman, która zdecydowała się założyć pierwsze biuro w Warszawie.

A potem była Gdynia?

A potem przeniesiono nas do Gdańska, w kolejnych latach do Sopotu, a od blisko 10 lat jesteśmy w naszej nowoczesnej siedzibie w Gdyni.

DNV jednak ma nie rejestrowy, ale ubezpieczeniowy rodowód?

Det Norske Veritas (DNV) powstało w 1864 roku w Oslo jako stowarzyszenie norweskich morskich firm ubezpieczeniowych. W tamtym czasie, ubezpieczenia statków wiązały się z dużym ryzykiem, a brak ujednoliconych standardów oceny tego ryzyka utrudniał prowadzenie działalności. W odpowiedzi na te potrzeby, firmy ubezpieczeniowe połączyły siły, aby stworzyć wspólne zasady i procedury stosowane w ocenach ryzyka przy ubezpieczaniu indywidualnych jednostek. Z biegiem czasu DNV rozszerzyło swoją działalność i przekształciło się w jednostkę klasyfikacyjną. Oznacza to, że DNV weryfikuje i certyfikuje bezpieczeństwo statków, platform offshore i innych obiektów morskich. DNV działa na całym świecie i jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i prestiżowych jednostek klasyfikacyjnych w branży morskiej.

Jakie kamienie milowe w rozwoju Grupy DNV by Pan wymienił?

Jeżeli chodzi o część certyfikacyjną to w momencie pojawienia się standardów ISO, mam na myśli normę ISO 9001, firma podjęła decyzję o rozszerzeniu swojego zakresu działania i od tego czasu, czyli blisko 30 lat w sposób organiczny rozwijamy naszą działalność na rynku globalnym. Nasze biura zajmujące się certyfikacją, najczęściej powstawały tam, gdzie już funkcjonował oddział obsługujący szeroko pojętą branżę morską, do której oprócz klasyfikacji statków należy zaliczyć sektor ropy i gazu. Jako cała grupa DNV Business Assurance obsługujemy obecnie ponad 80 000 klientów w ponad 180 krajach.

W Polsce jest to głównie branża morska?

Jeżeli chodzi o Polskę to Business Assurance działa we wszystkich branżach, nie stawiamy sobie żadnych granic – jesteśmy rozpoznawalni w służbie zdrowie, branży spożywczej, IT, chemicznej i wielu innych.

A czy pamięta Pan pierwszy wydany w Polsce certyfikat ISO?

Pierwszym certyfikatem wydanym przez DNV w Polsce, o ile dobrze pamiętam, był certyfikat na zgodność z normą ISO 9001 wydany dla firmy Tetra Pak – audyt w tej firmie odbył się 25 maja 1995. Sam miałem przyjemność audytować tę firmę przez wiele lat i z perspektywy czasu muszę przyznać, że firma o renomie światowej miała również światowe rozwiązania jeżeli chodzi o system zarządzania. Pamiętam, że już wtedy w tej firmie mówiło się o recyclingu odpadów z ich opakowań.

Jak obecnie wygląda oferta DNV i na jakich obszarach działalności się skupia?

Obecnie nasze portfolio składa się z certyfikacji systemów zarządzania praktycznie we wszystkich branżach, szkoleń z obszaru systemów zarządzania, usług „assurance”, do których możemy zaliczyć takie produkty jak weryfikacja emisji gazów cieplarnianych, audyty recyklera, audyty drugiej strony dla klientów sieciowych, audyty łańcucha dostaw.

Zmiany klimatu i elektryfikacja to powiązane ze sobą zagadnienia. Można też o nich przeczytać na stronach DNV, co w tym ważnym temacie oferuje DNV?

Ochrona życia, własności i środowiska to wartości, które od zawsze leżą u podstaw działalności DNV. W dzisiejszych czasach, kiedy ochrona planety staje się coraz ważniejsza, DNV nie tylko kontynuuje tę misję, ale też wzmacnia swoje działania w tym obszarze. DNV stale dostosowuje swoje usługi do potrzeb rynku, aby móc jeszcze lepiej odpowiadać na wyzwania, z jakimi borykają się jego klienci. Przykładem tego jest dyrektywa europejska CSRD. Stawia ona przed firmami szereg nowych wymogów w zakresie raportowania ESG. DNV oferuje szeroką gamę usług, które pomagają firmom w spełnieniu tych wymogów. Jednym z kluczowych sposobów, w jaki DNV pomaga firmom w raportowaniu ESG, jest wykorzystanie systemów zarządzania. Systemy te pozwalają firmom na identyfikację, ocenę i zarządzanie ryzykiem ESG.

To rewolucyjna zmiana, szczególnie dla organizacji, które do tej pory nie musiały w ogóle niczego raportować. Również te, których dotyczyła wcześniejsza dyrektywa NFRD, odczują znaczącą różnicę, ponieważ nie obejmowała ona wymogów środowiskowych. Czy nie sądzi Pan, że rola jednostek certyfikujących wzrośnie w tym kontekście? Szczególnie w obszarze audytowania?

Zdecydowanie tak, rola DNV jako strony trzeciej w tym obszarze może okazać się niezastąpiona. Nowelizacja dyrektywy NFRD, przekształcająca ją w Dyrektywę CSRD, rozszerza zakres obowiązków raportowania na większą liczbę firm, w tym na MŚP. Dyrektywa wprowadza też obowiązek raportowania informacji ESG w oparciu o uniwersalne standardy, a za ich weryfikację odpowiadać będą biegli rewidenci. W związku z tym rola stron trzecich w procesie raportowania ESG będzie rosła. DNV jest dobrze przygotowane do wsparcia firm w wypełnianiu nowych obowiązków raportowania, ponieważ posiada wieloletnie doświadczenie w weryfikacji informacji i ocenie ryzyka, a także specjalistyczną wiedzę w obszarze ESG.

Jak ocenia Pan polski rynek certyfikacyjny?  

Polski rynek certyfikacji jest na pewno rynkiem dojrzałym i zarazem bardzo konkurencyjnym. Jedyną rzeczą o którą powinni zabiegać zarówno konsultanci, jak i jednostki certyfikujące to rzetelność zgodnie z zasadą „no compromise, on quality”.

Te, oczywiście słuszne i niezmiernie ważne postulaty słychać już od niemal trzech dekad. Mam jednak wrażenie, że brakuje formalnych inicjatyw, które by uporządkowały rynek certyfikacyjny.

Budka Suflera śpiewała, że to tańca trzeba dwojga. Z tego wynika, że oprócz narzekania chyba to nie za bardzo przeszkadza wszystkim.

Wracając jednak do „dojrzałości” polskiego rynku certyfikacyjnego. Czy to Pana zdaniem oznacza, że jego potencjał się wyczerpał? Statystyki publikowane przez ISO pokazują, że na rynku włoskim jest wydawane prawie 10 razy więcej certyfikatów ISO 9001 niż w Polsce, a na rynku Niemieckim 5 razy więcej.

Absolutnie nie, różnice te wynikają z wielkości poszczególnych gospodarek, rozpoznawalności firm na danym rynku – wspomniane Włochy to mekka certyfikacji dla DNV, jesteśmy tam numerem jeden. Trzeba również spojrzeć na strukturę firm – mam takie wrażenie, że w krajach zachodnich jest mnóstwo małych organizacji, które z różnych powodów muszą być certyfikowane np. w obszarze branży spożywczej. Mam takie przypuszczenie, że w najbliższych latach będzie wzrastało zapotrzebowanie na takie standardy jak ISO 14001 (zarządzanie środowiskowe), ISO 45001 (bezpieczeństwo i higiena pracy) i ISO 50001 (zarządzanie energią), ponieważ mogą one stanowić wiarygodny dowód na zaangażowanie organizacji w zrównoważony rozwój (ESG).

W ofercie DNV można znaleźć także szkolenia, które od lat cieszą się zasłużoną renomą. Które osobiście by Pan szczególnie polecił?

Osobiście uważam, że wszystkie nasze szkolenia są bardzo dobre, ponieważ są prowadzone przez audytorów praktyków, ekspertów w swoich dziedzinach. Jeżeli jednak miałbym wskazać coś czy się wyróżniamy to na pewno szkolenia z obszaru bezpieczeństwa i higieny pracy. Dlaczego akurat to? DNV kilkadziesiąt lat temu kupił International Loss Control Institute Franka Birda i na bazie pozyskanej wiedzy oraz doświadczeń zbudował wiele narzędzi ratingowych i programów szkoleniowych, która na pewno warto propagować. W tym miejscu wypada również się pochwalić tym, że DNV posiada swoje autorskie narzędzie do oceny ryzyka zawodowego SCAT, które cieszy się dużym uznaniem wśród Klientów.

Wszystkie certyfikaty wydawane przez DNV są obecnie udostępniane w systemie opartym na technologii blockchain. Jakie są zalety tego unikalnego rozwiązania?

Rozwiązanie to niesie szereg korzyści. Głowna z nich to szybka i łatwa weryfikacja autentyczności. Blockchain zapewnia niezmienny i transparentny rejestr wszystkich wydanych certyfikatów. Użytkownicy mogą zweryfikować autentyczność certyfikatu w kilka sekund, skanując kod QR lub wprowadzając numer identyfikacyjny certyfikatu na stronie internetowej DNV. Eliminuje to potrzebę ręcznego sprawdzania certyfikatów, co oszczędza czas i zmniejsza ryzyko fałszerstwa. Kolejna korzyść to zwiększone bezpieczeństwo i integralność. Certyfikaty przechowywane w blockchainie są chronione przed manipulacją i fałszerstwem. Każda zmiana w certyfikacie jest rejestrowana i widoczna dla wszystkich uczestników sieci. Zapewnia to wysoki poziom bezpieczeństwa i integralność danych.

Rozwiązanie to zapewnia transparentny rejestr wszystkich wydanych certyfikatów. Użytkownicy mogą sprawdzić historię certyfikatu, aby zobaczyć, kto go wydał, kiedy został wydany i jakie zmiany zostały w nim wprowadzone. Zwiększa to zaufanie do certyfikatów DNV i zapewnia większą przejrzystość procesów certyfikacji.

SCAT, czyli Systematic cause analysis technique?

SCAT, czyli systematyczna metoda oceny przyczyn zdarzeń niepożądanych bazuje na modelu, stworzonym w Instytucie kontroli strat w USA, w latach 70-tych ubiegłego stulecia – Loss Causation Model. W skrócie model ten opisuje 3 poziomy przyczyn, które prowadzą do powstania każdego niepożądanego zdarzenia: przyczyny bezpośrednie (związane albo z warunkami pracy albo z zachowaniami pracowników), przyczyny pośrednie (podstawowe, odpowiadające za wystąpienie przyczyn bezpośrednich) oraz przyczyny systemowe (związane z kulturą organizacyjną i świadomością kadry zarządzającej). Metoda SCAT pozwala użytkownikowi na sklasyfikowanie niepożądanego zdarzenia a następnie na identyfikację poszczególnych poziomów przyczyn, w sposób logiczny i usystematyzowany, czyli poszczególne przyczyny są „skatalogowane w grupy”. W części wykonawczej metody SCAT znajduje się biblioteka propozycji działań korygujących do każdej grupy przyczyn. W sumie – SCAT to kompletne narzędzie do zarządzania odchyleniami, anomaliami, zdarzeniami niepożądanymi w organizacji, pozwalające na gromadzenie danych i ich obróbkę statystyczną.

Innowacje to zagadnienie, któremu w DNV poświęca się już od lat 50-tych dużo uwagi…

Zdecydowanie tak, chodź w dzisiejszym świecie innowacje są chyba w większości wspierane przez rozwiązania cyfrowe i przy tak dużym przebodźcowaniu każdego z nas, trudno dziś trafić do klientów z rozwiązaniami, które porwą wszystkich. Jednym z elementów innowacji i to tej bez wsparcia cyfrowego jest nasza autorska metodologia prowadzenia audytów Risk Based Certification, która funkcjonuje w naszej organizacji od roku 2004 i jest uznana przez jednostki nas akredytujące. W ramach tego podejścia staramy się razem z Klientem skoncentrować nie tylko na standardowej ocenie systemu zarządzania, ale także na kwestiach, które są dla Klienta ważne (ryzyka i szanse). Jako audytor mam osobiste doświadczenie, że przy zaangażowaniu Klienta wartość takiej usługi jest zdecydowanie bardziej doceniana przez Klientów.

Oczywiście oprócz wspomnianej Risk Based Certification posiadamy mnóstwo rozwiązań, które wspierają proces certyfikacji oraz tworzą dodatkową wartość dla Klienta. Przykładami mogą być: eAdvantage, Lumina, Boost My Audit etc.

Boost My Audit?

To metodologia naszych audytów, którą chcemy zaproponować naszym Klientom do realizacji ich audytów wewnętrznych. Jest to w pełni interaktywne rozwiązanie proponujące Klientom w zależności od branży obszary szczególnego zainteresowania wraz z sugestiami na poszukiwanie dowodów audytowych, na które warto zwrócić uwagę w trakcie audytu wewnętrznego.

Obecnie DNV zatrudnia w Polsce ponad 900 pracowników. W jakich głównie obszarach?

DNV w Polsce zatrudnia już blisko 1000 osób w kilku kluczowych obszarach. Największy zespół to Centrum Usług Wspólnych (Shared Services), obsługujące inne jednostki firmy na całym świecie. Zatrudnia on specjalistów ds. finansów, księgowości, zarządzania zasobami ludzkimi, IT, zakupów i administracji.

W polskim sektorze morskim DNV posiada silną pozycję i zatrudnia licznych ekspertów do klasyfikacji statków oraz doradztwa w zakresie bezpieczeństwa i integralności statków, a także zarządzania ryzykiem. Firma świadczy również usługi doradztwa i certyfikacji dla różnych gałęzi sektora energetycznego, zatrudniając m.in. ekspertów ds. energetyki konwencjonalnej, odnawialnej i jądrowej.

Przy okazji mogę się chyba pochwalić w imieniu moich kolegów z działu Renebable Certification, że zdecydowana większość farm wiatrowych powstających na Bałtyku będzie certyfikowana przez DNV.

DNV oferuje też szeroką gamę usług cyfrowych dla przemysłu i zatrudnia w tym obszarze programistów oprogramowania do zarządzania ryzykiem, analityków danych i specjalistów ds. modelowania predykcyjnego.

Liczba pracowników DNV w Polsce stale rośnie, co odzwierciedla rosnącą pozycję firmy na polskim rynku.

Plany DNV, oczywiście te o których może wiedzieć konkurencja, na najbliższe lata?

Zdecydowanie budowanie relacji z Klientami i dostarczanie usług z których będą zadowoleni. To brzmi jak truizm, ale to chyba pierwsza zasada działania firmy takiej jak nasza. Oczywiście silne wsparcie w rozwiązaniach IT, które pozwolą nam sprawniej dostarczać nasze usługi drugiej i trzeciej strony oraz szkolenia.